Drogi Ojcze!
W Tobie odnajdujê nadziejê na wyj¶cie z tragicznej sytuacji, w której siê znalaz³am. Trudno jest w paru s³owach opisaæ stan ducha, który towarzysz mi ka¿dego dnia, brak nadziei i zmêczenie. Jestem zrozpaczona!!!
Chorujê na nowotwór z³o¶liwy piersi, m±¿ mój od 10 lat choruje na stwardnienie rozsiane, oboje jeste¶my na rencie inwalidzkiej I grupy mamy dwoje ucz±cych siê dzieci. Jeste¶my w bardzo trudnej sytuacji finansowej, brakuje nam pieniêdzy na jedzenie nie mówi±c ju¿ o lekach (dokumentacje medyczne do wgl±du ojca). Od kilku miesiêcy jadamy raz dziennie. Nigdy nikogo nie prosi³am o pomoc, bo szukanie pomocy u osób trzecich jest dla mnie upokarzaj±ce, ale nie mam wyj¶cia (mam zaleg³o¶ci w p³aceniu rachunków).
Zwracam siê do Ciebie Ojcze pomó¿ mi znale¼æ kogo¶ kto pomóg³by mi wyj¶æ z impasu, bo nie mam ju¿ si³y ani do ¿ycia, ani do walki z chorob± ( jestem po amputacji obu piersi, biorê chemiê, po której czujê siê coraz gorzej ), kogo¶ kto poda mi rêkê i pozwoli godnie walczyæ o ¿ycie.
Wybacz mi chaotyczno¶æ moich s³ów, ale jestem w takim stanie psychicznym, ¿e nie potrafiê ju¿ logicznie my¶leæ.
Bo¿ena Gadzinowska
================
Ufam ludziom prosz±cym o pomoc, ale chc±c wiedzieæ co¶ wiêcej poprosi³em o wyja¶nienie i kilka bardziej dok³adnych informacji. Nastêpnego dnia otrzyma³em –jak s±dzê wyczerpuj±ce- wiadomo¶ci. Oto list Pani Bo¿eny. Obieca³em go opublikowaæ (za Jej zgod±) i prosiæ Was o pomoc, a przynajmniej o modlitwê.
================
Szczê¶æ Bo¿e Ojcze
Dziêkujê Ci Ojcze za tak szybk± odpowied¼ i zainteresowanie siê moj± pro¶b±. Jest to dla mnie bardzo wa¿ne, bo u¶wiadomi³o mi to, ¿e jest na ¶wiecie kto¶ tak bardzo " namacalny ", komu mogê powierzyæ swoje rozterki i k³opoty, swój strach, który towarzyszy mi ka¿dego dnia.
Wiele razy modli³am siê do Boga, aby postawi³ na mojej drodze kogo¶, kto bêdzie mi przyjacielem. Bóg postawi³ mi Ciebie Ojcze.
Kilka s³ów o mnie i mojej rodzinie: mieszkam w ¦winouj¶ciu, mam 50 lat, jestem mê¿atk±, mam dwoje wspania³ych, kochaj±cych dzieci - syna 23 lata i córkê 18 lat. Syn studiuje na Uniwersytecie Szczeciñskim, córka w tym roku zda³a maturê i dosta³a siê na Akademiê Rolnicz± te¿ w Szczecinie. Oboje rozumiej± trudn± sytuacjê dlatego " chwytaj± siê " ka¿dej pracy, aby zarobiæ sobie na naukê, niestety s± to grosze, które wystarczaj± jedynie na przybory szkolne. Oboje ciê¿ko pracowali przez ca³e lato, niestety pracodawca córki do dzisiaj nie wyp³aci³ jej pieniêdzy, a to co zarobi³ syn posz³o na ¿ycie. Dzisiaj oboje rozwa¿aj± przerwanie nauki i pój¶cie do pracy. Od 3 tygodni szukaj± sta³ego zatrudnienia jednak z negatywnym skutkiem. W ¦winouj¶ciu jest du¿e bezrobocie, nie ma pracy, a je¶li ju¿ co¶ jest to tylko dla osób z solidnym wykszta³ceniem, a oni s± tylko po Liceum Ogólnokszta³c±cym.
Chwilami zastanawiam siê - czy mam prawo zamykaæ im drogê do lepszego ¿ycia, do tego by rezygnowali ze swoich marzeñ, czy powinnam zrobiæ wszystko by jednak przy nich trwali? Przecie¿ moje ¿ycie koñczy siê, a ich zaczyna. Nie wiem co robiæ!!!
Do 1990 r. byli¶my szczê¶liw±, otwart± na ludzi rodzin±. ¯yli¶my skromnie, ale godnie. W czerwcu 1990 r. mój m±¿ zachorowa³ na stwardnienie rozsiane. Diagnoza jak wyrok ¶mierci zawis³a nad naszymi g³owami. Wszystko w naszym ¿yciu zaczê³o siê zmieniaæ. Czêste rzuty choroby, a ka¿dy z nich pozostawia³ jaki¶ ¶lad w postaci niedow³adów koñczyn dolnych i górnych, czêste pobyty w szpitalu, w Szczecinie oddalonym od ¦winouj¶cia o 100 km., leki, kosztowna rehabilitacja - to wszystko zaczê³o uszczuplaæ nasz bud¿et domowy. Dzisiaj mój m±¿ jest osob± nieczynn± ruchowo, za³atwia siê pod siebie, porusza siê na wózku inwalidzkim, potrzebuje sta³ej opieki osób trzecich, a do tego wszystkiego do³±czy³y zmiany psychiczne - trudno siê z nim komunikowaæ.
Mówi siê, ¿e nieszczê¶cia chodz± parami. I tak chyba jest w istocie, bo jakby tego by³o ma³o w lutym 2000 r. stwierdzono u mnie nowotwór z³o¶liwy piersi. Przesz³am chemio i radioterapiê. Nast±pi³a remisja choroby lecz na krótko, bo w czerwcu 2002 r. ( znowu czerwiec!!! ) podczas rutynowej kontroli lekarskiej wykryto wznowê w piersi leczonej i przerzut do drugiej piersi. Tym razem musia³am poddaæ siê mastektomii ( amputacja piersi ). W lipcu 2002 r, odjêto mi jedn± pier¶, w sierpniu drug±. W badaniu histopatologicznym stwierdza siê: rak inwazyjny drugiego stopnia z³o¶liwo¶ci wg skali Blooma, niezale¿ny hormonalnie czyli trudniejszy w leczeniu - rokowanie powa¿ne. Za¶wiadczenie lekarskie.
We wrze¶niu 2002 r. poddana zosta³am chemioterapii jako terapii uzupe³niaj±cej, która nie przynios³a ¿±danego efektu, bo nast±pi³a wznowa wokó³ szwu pooperacyjnego. Zmieniono rodzaj chemii i wydawa³o siê, ¿e ta bêdzie skuteczna. Stracona nadzieja od¿y³a na nowo. Na krótko! Mój organizm zmêczony leczeniem, wyniszczony chemi± coraz trudniej znosi kolejne dawki trucizny. Zniszczony szpik kostny nie produkuje bia³ych cia³ek i krwinek p³ytkowych krwi. Walka o dobre parametry krwi coraz czê¶ciej przed³u¿a czas miêdzy kolejnymi cyklami podawania chemii. Komórki nowotworowe w tym czasie namna¿aj± siê, tworz±c nowe guzy nowotworowe. Od czerwca 2002 r, praktycznie co miesi±c jestem hospitalizowana na okres dwóch - trzech tygodni. Znoszê to bardzo ciê¿ko tym bardziej, ¿e szpital, w którym siê leczê jest w Szczecinie, a wiêc z dala od domu. Jest to mój dramat, bo niczego bardziej na ¶wiecie nie pragnê jak wyzdrowieæ, bo przecie¿ jestem tak bardzo potrzebna tutaj i teraz!
Powiedz mi Ojcze - dlaczego? Dlaczego w³a¶nie teraz? Tak bardzo bojê siê ¶mierci. Tak bardzo bojê siê cierpienia. Czy jest to jaka¶ próba, przez któr± musimy przej¶æ?
Przez ostatnie dwa lata ¿ycie czêsto stawia³o mnie przed wyborem - ratowaæ zdrowie mê¿a i moje ¿ycie, czy op³acaæ na bie¿±co rachunki. M±¿ i ja jeste¶my na rentach inwalidzkich. Skromny bud¿et domowy zmusi³ mnie do wybrania tego drugiego. Z miesi±ca na miesi±c popadam w coraz wiêksze d³ugi. Kiedy zaczynam p³aciæ zaleg³e rachunki nie mamy pieniêdzy na leki i chleb. Od paru tygodni nie jemy obiadów. Nie dam sobie sama rady, a na nikogo nie mogê liczyæ. Wszyscy odwrócili siê od nas jak od trêdowatych. Zostali¶my sami ze swoim cierpieniem i bólem. Bezsenne noce i strach przed jutrem zmusi³y mnie do rezygnacji z dumy i cierpienia w cicho¶ci. Po raz pierwszy w ¿yciu poprosi³am kogo¶ o pomoc. Odezwa³e¶ siê tylko Ty Ojcze i jestem ci za to z ca³ego serca wdziêczna. Przywróci³e¶ mi Ojcze wiarê w ludzi.
Proszê Ciê Ojcze o wsparcie duchowe - tak bardzo tego potrzebujê. Proszê Ciê o modlitwê w intencji naszego wyzdrowienia. Nie odchod¼ od nas - proszê.
Bo¿ena Gadzinowska
ul. B. Chrobrego 18/27
72-600 ¦winouj¶cie
tel. + 48 (91) 321-34-72
bozenagadzinowska@wp.pl